Zaproponowane przez KNF rozwiązanie może być korzystne dla frankowiczów pod kilkoma warunkami.
Prezes Stowarzyszenie Stop Bankowemu Bezprawiu Arkadiusz Szcześniak odniósł się do propozycja szefa KNF w sprawie przewalutowania kredytów. Jego zdaniem mogłoby to stanowić atrakcyjne rozwiązanie dla wielu frankowiczów pod warunkiem, że banki zaprezentują uczciwe porównanie aktualnej umowy z proponowaną ugodą oraz umową wykonywaną po wyroku sądowym.
Projekt przewodniczącego KNF Jacka Jastrzębskiego zakłada, by banki przedstawiły swoim klientom korzystne warunki ugody, co odwiodłoby część z nich od skierowania sprawy na ścieżkę sądową. Jastrzębski ocenił, że najlepszym rozwiązaniem byłoby rozliczanie się z banków z frankowiczami tak, jak gdyby zaciągnięte kredyty od początku były w złotówkach przy oprocentowaniu zgodnie z odpowiednią stopą WIBOR powiększoną o marżę. Szcześniak z Stop Bankowemu Bezprawiu uważa, że taka propozycja rozwiąże podstawowy problem, czyli saldo. Kwota kredytu, która pozostaje do spłaty to najbardziej palącą kwestię dla frankowiczów. Wielu z nich, mimo spłacania rat przez kilka i kilkanaście lat, ma obecnie dług przewyższający kwotę na jaką zaciągnęli kredyt. Wskazuje też, że propozycja KNF jest bardziej opłacalna dla banków niż oczekiwanie na wyrok sądu. Obecnie zgodnie z informacjami Szcześniaka banki wychodzą naprzeciw z ugoda tylko w stosunku do klientów, którzy wytoczyli pozew. Prezes Stop Bankowemu Bezprawiu zaznacza jednak, że pojawiła się już pierwsza ugoda zawarta przez PKO Bank Polski, opierająca się na propozycji szefa KNF. “[…] nawet drobna zmiana po przecinku w warunkach przeliczenia nowej marży powoduje bardzo istotne zmiany w saldzie kredytu, nawet o kilkadziesiąt tysięcy złotych. Doradzam każdemu bardzo spokojne przeliczenie skutków propozycji i weryfikację, czy nowe warunki kredytu są porównywalne z realnym kredytem złotówkowym z tego okresu” – przestrzega Szcześniak. Klientom banków, którzy już wystąpili na drogę sądową poleca porównać, ile mogą wygrać procesując się, a ile zaproponuje im bank. Oczywiście biorąc pod uwagę poniesione dotychczas koszty i ryzyko związane z wystosowaniem pozwu. Dopiero po takiej analizie powinni podjąć decyzję, co robić dalej.